niedziela, 16 marca 2014

wiej wietrze wiej!

Kiedy jest taka pogoda mam nieustająco potrzebę czytania Makbeta. Otwieram drzwi i słyszę w szumie lasu wiedźmy krzyczące swoje zaklęcia. Wiatr zawodzi. Natura gniewnie sprząta za zimę, której nie było. Zapomniała przyjść. Liście fruwają wszędzie, gniewnie strącane przez bezlitosne grube krople deszczu. Koty siedzą w domu zniechęcone i nawet nie myślą wychodzić. 

Uwielbiam taką pogodę czasem. Zazwyczaj kiedy mogę siedzieć na kanapie przy kominku i grzać kości popijając herbatę. Ale teraz jest inaczej. Czekam na wiosnę. Wypatruję jej z niecierpliwością codziennie. I mam wrażenie że wchodzi z hukiem. Zasadziłam głóg. Bardzo ciężko zniósł zeszłe lato, nie był najmężniejszym okazem głogu, ale jego pokrój szalenie mi się spodobał wiec postanowiłam zaryzykować. Poza tym to twardziel więc z całkiem niepozornego młodzieńca może się okazać w dorosłości całkiem dorodnym głogiem. Chodzę codziennie obserwować jego postępy i jestem porażona. Mam wrażenie że od wczoraj rana, kiedy w pantoflach i szlafroku chodziłam obserwując czy to już, zrobił ogromne kroki ku wiośnie. Pąki już nie tak bardzo nieśmiało wyglądają z czerwonych gałązek, jakby tylko czekały na ogłoszenie że już można. Jest ich cała masa. Bladozielone, przyczajone i wyczekujące. 

W zeszłym tygodniu obcięłam wrzosy. Zbierają się w sobie żeby móc tez skorzystać z wiosny. A póki co cieszą się deszczem i wiatrem. Taką małą Szkocją.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz