wtorek, 3 września 2013

dlaczego kobiety kochają Francuzów czyli jak zostać rasistką

Jak zostać rasistką? a no prosto - kupić kindla. A potem zwrócić się do amazona o pomoc na live chacie. Moja święta cierpliwość została narażona na ciężkie poturbowanie dzisiaj. Zgłosił się jeden pan - z imienia hindus. Wiedziałam że oni maja podwyższony poziom genu NieDaSię ale czegoś takiego to ja jeszcze w życiu nie przeżyłam. Jaki jest szczyt uprzejmości? powiedzieć komuś żeby się poszedł do diabła w taki sposób żeby dostawał dreszczyku emocji na myśl o ekscytującej podróży. Miał pecha bo ja mam takiego szefa i po latach współpracy tego typu manipulacja mnie nie przekonuje - pan przekierował mnie do managera sądząc po imieniu kolejny emigrant z Pakistanu. Gen NieDaSię jeszcze lepiej rozwinięty pewnie temu został managerem. Tłumaczę jak chłop krowie na miedzy ja chcę zapłacić za zakupy ja nic więcej nie chcę tylko zapłacić i czytać. 40 minut tłuczenia głową w mur. NIE DA SIĘ. Zrezygnowałam. A on mnie pyta czy mogę ci jeszcze w czymś pomóc? Mam ochotę mu napisać a w dupę mnie pocałuj ale obawiam się że w swojej uczynności mógłby to chcieć uczynić.
Zdesperowana i pełna obaw wlazłam na stronę francuską napisałam moim kalim językiem Kali chcieć wiedzieć dlaczego Kali nie móc zapłacić swoja karta kredytowa. Karta kredytowa dobry karta. Dobry karta zawsze płacić a na francuska strona nie chcieć. Czy francuska strona być zepsuty. Co Kali zrobić żeby zapłacić i czytać. I stało się objawienie. Odpisał pan bez bułki i bibułki małymi literami że się nie da bo już 10 razy próbowałam i żebym poszła do swojego banku a jak nie to daje pani inną kartę ja zaczekam. Ja na to luzik ale mnie oświeciło bo dziś taki dzień oświecony, bank rano wysłał mi smsa! Sprawdziłam tego smsa jeszcze raz, przeczytałam ze zrozumieniem chociaż niewielkim ale doszłam do tego że mój bank całkiem zwariował. Pan czekać Kali próbować. Mój bank uznał że transakcja we francuskim amazonie to nie jest transakcja internetowa (bo przecież we Francji nie znają internetu) to jest transakcja korespondencyjna! Uwaga Kali próbować jeszcze raz. Pan czekać (pan czeka bo ma czas poczytać gazetę wiec w oczach mojej wyobraźni czyta gazetę albo co gorsza kindla taki wypacykowany Francuz w tych chudych gaciach i takich nerdowych okularach. Może nawet ma zarost, nonszalancko rozpięte dwa guziki koszuli i w międzyczasie pisze smsa do kochanki o wspólnej kolacji). Przestawiłam bankowe limity na transakcje korespondencyjne. Spróbowałam i zadziałało. Pan się ożywił. Napisał mi że gratulacje i że przeszedł przelew. Myślałam że go ucałuję w monitor. Kali dziękować. Pan miał chyba sporo radości, ale to nic (składa gazetę, zaraz będzie następny klient, ale ta Polka zabawna), życzył miłej lektury i dobrego wieczoru. Nie mam długów we francuskim amazonie! A do tego jestem bogatsza. O jedno doświadczenie. O rozmowę o swoim problemie z zupełnie obcym człowiekiem. I on mnie zrozumiał. A w zasadzie to nie dał mi odczuć że nie rozumie co Kali pisać.
I zawojował moje przepełnione wdzięcznością serce. I tak sobie myślę że ci Francuzi to jednak strasznie fajni ludzie są, nawet pomimo tego że opinię mają jaką mają. Odwrotnie proporcjonalna do wzrostu. Nie mają genu NieDaSię, tylko prostą niechęć do wielkich liter.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz