niedziela, 29 września 2013

pora na pora

Zastanawiam sie. W zasadzie nic specjalnego ale zastanawiam sie nad jadlospisem w tym tygodniu. No dobra jest to jakas oznaka ciezkiej choroby glowy bo ja nigdy sie nie zastanawiam nad jakimkolwiek jadlospisem. Ale mam pory. I za bardzo nie wiem na co je zmarnotrawic. Przecez nie od dzisiaj wiadomo ze jak juz cos mam to trzebaby wziac i to zjesc szczegolnie ze daze cala soba do 'ekonomizowania'. Tylko chyba z rozpedu w pomaganiu kolezance pozyczylam jej moja 'francuska' ksiazke kucharska. Powazny blad, to jak pozyczyc komus ksiazki Jamiego - moga nigdy nie wrocic... 
Tak czy inaczej ciekawa jestem ile tak naprawde wydajemy na jedzenie tygodniowo zakladajac ze jemy w domu. Dzisiaj wpadlam na pomysl pewnego eksperymentu. Na wiosne zamierzamy zalozyc ogrodek. Taki prawdziwy maly ogrodek - z braku miejsca i rozsadku one-foot-garden. Caly eksperyment mialby polegac na tym zeby 'placic' sobie za warzywa z wlasnego ogrodka, czyli wrzucac do skarbonki pieniazki za kazde wyhodowane warzywo i po roku sprawdzic ile tak naprawde jest warte posiadanie ogrodka. Oczywiscie wymaga to odrobine znajomosci rynku, bo zakladam liczenie po cenach sklepowych. 
Tymczasem moje pomidory powoli pora zaczac 'likwidowac' a one z uporem maniaka dalej wypuszczaja pedy kwiatowe, ktore obcinam bezwzglednie. Teraz obcinam tez bezwzglednie liscie zeby cudaki nie czuly sie tak dobrze tylko oddaly to co jeszcze wisi na krzakach - czyli wiekszosc plonow.
Zadolowalam juz truskawke i poziomke i ziola i troche odczuwam koniec sezonu. Idzie jesien. 
Zastanawiam sie czy to wsiowe zycie to jeszcze kaprys - czy juz styl.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz