poniedziałek, 26 sierpnia 2013

wielkie pranie

Wyczytałam dzisiaj że generalnie nie umiemy robić prania. Że w zasadzie jako społeczeństwo robieniem prania w zbyt niskiej temperaturze w zasadzie robimy gorzej niż jakbyśmy wcale nie prali. Bo w majtkach jest średnio 0,1g bakterii kałowych, których nie widzimy a jednak są i piorąc te majtki razem z reszta ciuchów w temperaturze 30-40 stopni w zasadzie to tylko rozsiewamy te bakterie po reszcie ciuchów bo w końcu bakterie giną w temperaturach powyżej 50 stopni. I ręce mi opadły lekko bo zazwyczaj piorę moje majtki z ręcznikami na 60-90 stopni ale jak się zdarzy mi je prać z ciuchami a nie ukrywam zdarza się bo w końcu to nic zdrożnego to na 40 stopni bo moja pralka z jakiegoś powodu, którego nie rozumiem nie ma temperatury 50 stopni Celsjusza. A poprzednia miała. I wszystko ale to absolutnie wszystko prałam na 50 stopni poza ręcznikami które z uporem maniaka gotuję. 
I tak po przeczytaniu tego artykułu o tym że w jednym centymetrze sześciennym zwykłego prania naukowcy doliczyli się ponad miliona bakterii to lekko mię na rzyganie zebrało. I przypomniałam sobie taką scenkę. Miałam kiedyś szefową. Dopóki się z nią nie pracowało to z pozoru fajna babka. Zadbana elegancka z pseudoklasą w fajnym domu świetny mąż, dwójka dzieci, babcia prowadząca dom. Normalnie istny obrazek z żurnala w kolorze brzoskwiniowym z domieszką brązu. Szczerze przeze mnie znienawidzonym. Jakoś nigdy nie umiałam się do tego połączenia brzoskwini z brązem przekonać. Niemniej jednak zaczęłam pracować z tą panią i jakoś po czasie koniecznym na ochłonięcie w pracy przeraziła mnie pustka absolutna. Z pustką nie ma co walczyć ale teraz przy okazji tego artykułu o praniu pomyślałam o tym ą ę biurze z tym ręczniczkiem kuchennym zmienianym co miesiąc a łazienkowego brzydziłam się dotknąć już po powieszeniu na adekwatnym haczyku. No bo jak ręcznik z prania może przyjść szarobury na środku? Z brzegów niby brzoskwiniowy a w środku ni to kolor khaki (i tu wyjaśnia się tajemnica dlaczego dzieci na kupę mówią kaka) ni to szary. Co ciekawsze wizytując kiedyś tą panią w domu przy jakiejś okazji zwróciłam uwagę na tę samą przypadłość. Jeżeli umyję ręce mydłem to nawet po ciężkiej pracy w ogrodzie kiedy wycieram je w ręcznik ręcznik może być mokry ale pozostaje w oryginalnym kolorze. Oryginalny kolor może być sprany ale nadal ręcznik powinien zostać czysty tylko wilgotny. Skoro ktoś myje ręce teoretycznie do czysta to co robi tam to szarobure niewiadomoco? czy po to się myje ręce mydłem żeby sobie je brudzić o ręcznik? skoro ten ręcznik jest taki brudny po umyciu rąk to może ludzie jednak tych rąk nie myją?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz