czwartek, 10 maja 2012

w domu

Siedzę w domu. Z kotami, z internetem, ze sporadycznym towarzystwem. Generalnie gapię sie w komputer to jeden, to drugi. czasem ktoś zajrzy sprawdzić czy jeszcze dycham. Dycham a i owszem tylko głos miewam lekko lub bardziej przychrypniety. Mam książkę. Sztukę jedną akurat bo moja szanowna mamusia całe moje bibilioteczne składy gdzieś wyniosła. I ostała mi się tylko nowa powieść Zafona, pożyczona nawiasem mówiąc od jednego znajomego co jak pożyczył "Cień wiatru" dwa lata temu to nie oddał. 
Ale taka jakaś nietęga do czytania jestem więc oglądam internet. Dzisiaj oglądałam zasoby bootsa i body shopu. O jakie cuda tam mają! Normalnie chętnie bym tam poszła i nie wychodziła przez jakiś czas! W zasobach body shopu mają taką szczotkę do peelingu normalnie och ach i o niczym innym nie marzyłam, tylko o tym żeby mi sie skóra sama peelingowała bo to boli, ale to jeszcze nic. W bootsie mają na dziale z prezerwatywami takie coś do losowania czy się ma dni płodne czy nie. Za 60 funtów ruletka! Jak ja bym chętnie poczytała instrukcje obsługi bo jestem strasznie ciekawa na jakiej zasadzie to działa.
Mówiłam że siedzenie w domu szkodzi?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz