niedziela, 8 lipca 2012

jeden dzień

Chyba znienawidzę jeżdżenie samochodem. Dołuje mnie. Słucham ksiązkę. O parze ludzi, ktorzy się przyjaźnią. Żyją w dwóch różnych światach. On w show biznesie wiecznie pijany i naćpany, ona nauczycielka angielskiego. Za każdym razem kiedy wsiadam do samochodu mówię sobie że już nigdy więcej. Nie chcę o nim słuchać bogatym dupku i egoiście, ale za każdym razem słucham. Nie wiem po co bo wbija mnie to w lekką depresję. Ale nie mogę przestać słuchać tej smętnej historii ćpuna i pijaka, który na początku tak fajnie się zapowiadał. 
Byłam u rodziców. Wychodziłam i musiałam zostawić mojego psa. Jej małe oczekujące oczyska mówiące jedziemy do domu? zabierasz mnie? będziemy już razem?" ta niepohamowana radość i niemożność powstrzymania emocji. I ja mówiąca "zostajesz". 
Chce mi się płakać. Hormony. To muszą być hormony. Przecież nie mam powodów do płaczu. To tylko hormony. Tłumaczę to sobie tysiące razy ostatnio. Znowu odliczam. Jeszcze dwa i pół tygodnia. 16 dni. A potem co? 5 dni i "zostajesz"... 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz