poniedziałek, 31 grudnia 2012

i po świętach...

W mieście G wieje. I pada. W telewizorni dają Emmę Jane Austen. Dawno nie czytałam Jane Austen. 
Dawno dawno temu kiedy byłam w Wielkiej Brytanii po raz pierwszy zakochałam się w południowej Anglii, w klifach, małych domkach i zadbanych ogrodach. I tak mi już zostało. One były takie austenowskie... Męscy mężczyźni, lekko pustawe kobietki, wizyty, przyjęcia, kapelusze, suknie i spacery przez pola.
A tu lis. W życiu pierwszy raz widziałam lisa. Żywego. W centrum miasta. Tak po brytyjsku. A u mnie tylko sarny.
A dzisiaj koniec roku. I od jutra będzie nowy. Co przyniesie? Jakie zmiany? z pewnością na lepsze. Tylko jakie one będą?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz