czwartek, 13 września 2012

entliczek pętliczek...

czerwony stoliczek na kogo wypadnie na tego bęc... raz dwa trzy le-cisz ty.
Będą zwolnienia. Tak mówią. Wszyscy. Tak mało roboty to jeszcze nie było od kiedy tu siedzę. A teraz zaczną wychodzić plecki i plecaczki, układy i układziki i znajomości. Ble. W zasadzie tak czasem myśle że gdyby mnie zredukowali to bym tylko na tym skorzystała i żeby to zrobili. Byle szybko. Potem mi tego żal. Nie, tej pracy mi nie żal. Tej pracy nie ma co żałować bo jest wredna i kiepsko płatna. Tylko żeby odprawę dali, bo kredyt trzeba spłacić. Ale w sumie jeszcze trochę nas tu potrzymają to sami sie pozwalniamy. Z głodu. A potem podają średnią pensję, śmiech mnie ogarnia. Bo za moją wyżyć sie nie da, za średnią też nie. 
Kilka lat temu byłam w Irlandii. Na początku kryzysu. Irlandczycy żyli sobie swietnie na zapomogach i datkach od państwa. Chodzili spokojnie na zakupy, na pocztę po pieniażki, po dodatek do mieszkania, paliwa i opieki medycznej. No żyć nie umierać. Skończyło sie jak się skończyło, ale chwilę pożyli jak ludzie i załatali dziury. Uśmiałam sie wtedy bo tutaj jak dostaniesz zapomogę to sie zastanawiasz czy w tym miesiącu rachunek za prąd czy za czynsz. Teraz już sie nie uśmiecham, bo sama jak dostaję pensję to zaczynam powoli kalkulować czy dalej mnie na to wszystko stać. Bo nie wiem na co teraz wystarcza zapomoga ale pensja na niewiele wiecej. I proszę bardzo pięć lat studiów, praktyka zawodowa, specjalistyczne uprawnienia i wszystko po to żeby sie zastanawiać czy w tym roku kupić buty na zimę czy kurtkę. Załamka totalna. Niestety.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz