wtorek, 27 marca 2012

jak przykładnie zmarnotrawić półtorej godziny bez sensu

Mój dostarczyciel telefonu postanowił mi zrobić dobrze. Usiłował sie do mnie dwa tygodnie dodzwonić w czasie urlopu i finalnie mu sie to udało w zeszły piątek po moim powrocie. Rozmawiałam ze 40 minut z jednym miłym panem w miedzyczasie jedząc zupę, rozpakowując manatki i takie tam głupotki, z racji mojego upodobania do oglądania różnych rzeczy na własne oczęta postanowiłam porozmawiać z tym miłym panem dzisiaj. Umówiliśmy sie na rozmowę o 18, ale niezbyt mogłam rozmawiać, więc przełożyłam rozmowę na 19. O 19.30 zadzwoniła miła pani, ja dopytałam o szczególy umowy, zdecydowałam sie, telefon miałam już wybrany, ale cóż się okazało, że telefonu nie ma. Nie ma to nie ma chciałam już sie pani pozbyć, ale z racji łakomstwa kawowego w towarzystwie dałam sie przekonać na wybranie sobie innego telefonu, wybrałam inny, też nie ma, w końcu udało mi sie wybrać jeszcze jeden, złożyć zamówienie, umówić z panią, ustalić datę przyjazdu kuriera, poplotkować, rozłączyć. Nie mnieły dwie minuty dzwoni mój telefon:
- Bo wie pani bardzo mi przykro, ale tego teefonu też nie ma.
Mamy godzinę 21.13, skończyłam rozmawiać o 21.05. Półtorej godziny z moich 27 godzin czasu poszło się walić. Spędziłam je w towarzystwie bardzo miłej pani, ale naprawdę nie mam na to czasu. Szczególnie że mam naprawdę dużo pracy, której mam czas sie poświęcić w tym momencie bez reszty. A miałam iść spać o 22!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz