wtorek, 6 marca 2012

koleżanki zawsze do usług!

Umówiłam sie z koleżanką. Spontanicznie. Kolezanka w ciąży ledwo co w grudniu byłam na ślubie, wstepuję za próg a szanowny świeży małżonek zaczyna mi opowiadać jak to on żałuje że u nich na weselu nie byłam. Otwierają mi sie oczy ze zdziwienia, szerzej i szerzej a opowieść zaczyna się przekształcać w opis jakiegoś ciężko zawiedzionego kolegi, który wypatrzył mnie gdzieś w tym ciemnym i zimnym wiejskim kościółku i uznał że będę dla niego towarzyszką wieczoru. Tak sie nie stało, bo po mszy i złożeniu życzeń zapakowałam się do wehikułu i wróciłam do domu. Minęło dwa i pół miesiąca a ja sie dowiaduję. Oczywiście małżonek koleżanki do ciężarnej żony z wyraźnym wyrzutem: 
- no jak to nic jej nie powiedziałaś? miałaś napisać!
uśmiałam się do łez. Bo za cholerę nikogo nie pamiętam z tego kościoła poza parą młodą i koszmarnie fałszującym śpiewającym dzieckiem. I że zimno było. A poza tym i tak nie wartało :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz