wtorek, 15 stycznia 2013

zady i walety...

Dostałam od A sukienkę, w której ona się już nie mieści. Ubrałam i leży jak ulał, tylko ramionka trochę skrócić bo A jest ode mnie wyższa. I nagle mnie dopadła. Piorunująca i porażająca myśl. A JEŻELI TO PRAWDA? jeżeli te moje mdłości, objawy lekkiego przeziębienia i zmęczenie to nie panująca wokół grypa tylko wrzeszcząca z każdego kąta ciąża to co? i co ja teraz zrobię? przecież nie będę mogła nosić tej kiecy a ona taka ładna... jeżeli mnie dopadła?
W myśli wyliczyłam zalety ciąży... 100% płatne chorobowe. Nic więcej nie przyszło mi do głowy poza myślą że jak chciałam chorobowe 100% płatne to trzeba było iść do policji. 
I wady: kieca, rozstępy, 9 miesięcy, poród, 26 lat a finalnie i tak dożywocie, koszty, korepetycje z matematyki, nauka angielskiego, może chińskiego kto to wie, wypadałoby się też dogadać z innymi nacjami... 
O co to to nie, jutro pójdę sobie karnie w końcu po ten test, nasikam i się uspokoję. 

A potem okaże się jak zwykle że to pms...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz