czwartek, 28 marca 2013

Francuzki...

Francuzki nie tyją, są dobre na każdą porę roku, najlepiej się ubierają, och i ach. Jest w tym jakaś prawda, to fakt. Wczoraj otworzyłam "Francuzki na każdy sezon" bo w końcu przyszła i pierwsze co mi wpadło to był przepis na: puree ziemniaczane. Ależ się uśmiałam, przypominając sobie że książka jest pisana głównie dla Amerykanek, które tak podstawowej sprawy jak maltretowane ziemniaki nie umieją zrobić. I trochę mi sie ich żal zrobiło, bo to juz jest chyba jakaś forma upośledzenia naprawdę. Do tego zmierzamy? kalectwa? Nawet ja, ominięta przez historię i konieczność w kwestii kulinarów wiem jak sie to robi a tu sie okazuje że można na tym zrobić kasę. Wiem również jak sie robi posypkę (kruszonkę) do ciasta. Ale to akurat nie jest dietetyczne...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz