Chudnę. W zasadzie mam wrażenie że chudnę bo na wadze tego nie widać ale moja zimowa oponka zdaje się zmniejszać i wracać do płaskości. Powoli powoli dojdę do rozsądnego etapu. Zastanawiam sie gdzie jest balans. Jak osiągnąć stan równowagi po schudnięciu? W końcu skoro schudłam to mogę powiedzieć hurra! i zacząć znowu jeść no bo przecież mam wagę idealną. Czy coś. Ale w rzeczywistości mój weekend okupiony był pracą pracą i pracą. Praniem, sprzątaniem, odkurzaniem, noszeniem drewna, sprzątaniem kuchni... Tak to ma wyglądać? niekończące sie kilometry schodów? Latanie na mopie? odkurzanie? pranie? w imię 10dkg dziennie?
Co ciekawsze przez większość czasu jestem najedzona. Ale mam wrażenie że jem z dwugodzinnymi przerwami. Ale po troszce. Malutkiej. Tyle żeby się nie czuć głodna. CIekawa jestem co dalej bo przecież największym wrogiem odchudzania jest głód.
Co ciekawsze przez większość czasu jestem najedzona. Ale mam wrażenie że jem z dwugodzinnymi przerwami. Ale po troszce. Malutkiej. Tyle żeby się nie czuć głodna. CIekawa jestem co dalej bo przecież największym wrogiem odchudzania jest głód.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz