poniedziałek, 4 marca 2013

telewizja kłamie - to wiadomo ale internet też?

Zamontowali mi kocie drzwiczki. Rączo i ochoczo przystąpiłam do uczenia kotka Czarnotka i panny Nietykalskiej korzystania z tego cudu techniki, dzięki któremu zyskają niezależność wiejskich łazęgów. A tu dupa. W ramach zapoznania się z tematem zadzierzgnęłam rady u youtuba i stwierdziłam że pestka 20 minut i temat z bańki. No dobra biorąc pod uwagę umysłową słabość moich futrzanych 30 minut. Po przeprowadzeniu kilka razy rudej małpy przez piwniczne drzwi i zaprezentowaniu jej świata za korytarzem w ścianie zewnętrznej spodziewałam się euforii i dzikiego zwiedzania świata, szczególnie że nastała nam wiosna. Nie zakumała. Ani pół trybka w tej pustej makówce nie drgnęło, czerwone nitki się nie poplątały a jedna żyjąca szara komórka akurat miała chyba przerwę. Trzeba wiec było przeprowadzić eksperyment na moim głuptasku. Zamknięty w piwnicy po uchyleniu klapki wylazł raz, drugi, trzeci... klapka zamknięta - biadoli, klapka uchylona - wyłazi... moja cierpliwość się nadwyrężyła bo fachowcy zostawili mnie z niezłym bajzlem wiec kocura myk do piwnicy i niech siedzi. W międzyczasie telefon - zadzwonił mój ojciec jak postępy w edukacji, dowiedział się że żadnych, klapka stuknęła, zawodzenie ustało. W międzyczasie odprawiłam spod drzwi jakichś domokrążców ze świętymi obrazkami i poszłam sprawdzić do piwnicy czy bidusiek gdzieś się zawieruszył czy poszedł spać, otwieram a kota nie ma. Otwieram drzwi mojej posiadłości a kocur wyłazi spod palety z drewnem gdzie się ukrył przed domokrążcami i zadowolony bieży pędzikiem do michy. No dobra edukacja spaliła na panewce ale może czegokolwiek się mój matołek naumiał więc dawaj rudą do piwnicy może coś podglądnęła i jakikolwiek wniosek ja naszedł. Płonne moje nadzieje... stanęła pod drzwiami i drze ryja. Skrobie w drzwi a chiński wyrób drzwiopodobny za długo takiego traktowania nie zniesie, więc przez dziurę wetkłam jej do towarzystwa czarnucha. Chwilę posiedziały w ciszy, po czym kocur wylazł z awanturą na pysku a ta siedzi w piwnicy i drze ryja. Wsadziłam go do dziury jeszcze kilka razy żeby może zajarzyła jakaś iskierka zrozumienia w durnej pałce ale postanowiłam się poddać bo już miałam za dużo tej czczej gadaniny do drzwi. Pannica została w piwnicy a ja sobie poszłam po jakichś 20 minutach wylazła, drogę znalazła i nawet wielkiego hałasu nie narobiła. 
O wytkaniu jej do dziury w ścianie nawet nie wspomnę bo rękę całą aż po pachę wsadziłam do tej cholernej dziury pchając kota ale ona odmówiła współpracy a czarnuch uznał że to poniżej jego godności i on tam nawet łba nie wsadzi wąsatego i żebym sobie wybiła te pomysły z głowy.

Youtube kłamie. Łże jak kundel z parchem. Przecież to miało być 20 minut. Góra trzydzieści. A nie 30 minut pchania kota do dziury.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz