wtorek, 24 kwietnia 2012

czas

Czas jest z gumy. Czekam i ciągnie sie w nieskończoność. Śpię i mija w mgnieniu oka. Budzi mnie westchnienie, wspomnienie, myśl, pomysł, zdanie, prowokacja. A potem czekam. Na wieczór. Na jutro. Na sobotę. Na spojrzenie, westchnienie, dotyk. Czekam. Minuty nie chcą mijać. Trwają wieczność. Halo ja tu czekam. Denerwuję się tym czekaniem. Potem to doceniam. A potem te chwile. Krótkie, ulotne. Kilka zdań, śmiech, pożegnanie. I znowu noc. Jeden dzień mniej. Do soboty. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz