niedziela, 15 kwietnia 2012

przodownictwo pracy jest do dupy

Latam dzisiaj z tymi taczkami i latam tylko nie nadążam załadować. W ramach towarzysko - domowych tematów wzięłam dzisiaj K i pojechałyśmy do Lanckorony... Kawunia, czekoladowy grzech w musie malinowym, wiejsko-awangardowa atmosfera Arki... mgła i mżawka. I fajnie było naprawdę ale dawno sie tak nie umęczyłam jazdą. Może to zmęczenie moje sie daje we znaki, może za długie wieczory i za krótkie noce, może... ale cieszę się, bo nie wiem jak to jest ale przez całe studia unikałam tego miejsca jak ognia piekielnego a od czasu jak tam trafiłam w czerwcu zeszłego roku uważam że to jest jeden z azyli tego świata. Cisza, spokój, artystyczna atmosfera, jedna z najfajniejszych kawiarni w mojej okolicy i kawał naprawdę świetnej architektury drewnianej. I mogę z całą pewnościa stwierdzić tylko jedno szkoda że tak późno, ale podobno na świecie na wszystko jest swoje miejsce i swój czas...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz