wtorek, 17 kwietnia 2012

stałosie...

no i zawsze sie stanie. Nieoczekiwanie, bez planu i w najbardziej niefajnym momencie. Telefon mi sie zepsuł. po 2,5roku przyzwoitej pracy zepsuł się. Nie chciał żebym już go wiecej dotykała sie wziął i zepsuł. I nie było że boli musiałam isc do salonu mojej sieci i kupic telefon. macanie paznokciem nie działa, więc musze obciac paznokcie. Połowa moich numerów telefonow wyleciała w kosmos. Nie umiem się z tym cudem dogadać za cholerę. Ale mam świetny telefon. Biały. Jeszcze białe kozaczki albo dres i bedę w kńcu raz w życiu trendy!
W ramach niemania przeze mnie wifi poszłam do centrum handlowego wąchać mężczyzn. W zasadzie jednego. Niemniej jednak klapnęłam sobie pod hotspotem jakbym na kogoś czekała i zalogowałam sie do poczty. O kurde! napisanie na tej tyciej klawiaturce jednego zdania zajelo mi jakies 20 minut. Pewnie poszło by mi lepiej gdybym mogła wywalić język i tak pisać ale to było miejsce publiczne i nie wypadało. Wiadomosć dotarła. Jestem ze mnie dumna.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz