środa, 18 kwietnia 2012

subtelnosć jest w cenie

Wstałam dzisiaj rano, miałam 5 minut wiecej niż zwykle więc zdązyłam sie odziać pięknie i nawet po kobiecemu, buciczki, obcasiki, kolczyki, duperele. Przyszłam do pracy zasiadłam zalotnie w swoim biurze i zajęłam się robotą jak w kopalni, bo przecież leżeniem i pachnieniem się tego zajęcia nazwać nie da... W pewnym momencie patrzę na swoją nogę a tu oczko. Oko. Kurna cały oczodół! żeby to oczko było takie małe jedno co tak zalotnie mruga a tu kurde dziura taka że prawie całe kolano wystaje! i na dodatek rajtki czarne. A gdzie ta moja subtelność, kobiecość, mrugające oczko i szew wzdłuż łydki?!? nosz po prostu jak baba ze wsi! no dobra jestem momentami jak baba ze wsi, nawet ze wsi jestem ale chyba bez przesady! Więc zebrałam się w sobie spódnicę naciągłam za kolano i dawaj do naszej kioskowej na parter po nowe rajtki a ta do mnei no mam proszę pani ale jedynki. Spojrzałam na nia z niedowierzaniem, obok mnie też nikt nikczemnego wzrostu nie stał. Zapytałam na co sobie te jedynki mam ubrać bo może na stopę sie uda wciągnąć ale więcej to jakoś nie widzę... Jako że owszem trochę mnie nad ziemię widać ale za dużo to nie to oszacowałam pędzikiem że mojego wzrostu i postury ze znajomych na parterze jest tylko jeden kolega to pożyczyłam od niego kurtkę i w 5 minut pobiegłam pędzikiem z tym oczodołem na widoku publicznym do sklepu, kurtkę oddałam ale wrażenie zostało... jednak można kogoś przenieść do miasta ale zawsze coś ze wsi w charakterze zostaje...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz