poniedziałek, 16 kwietnia 2012

prezenty!

Uwielbiam prezenty. Dawać, dostawać, wybierać, wymyślać. Z tego wszystkiego dawanie lubię chyba najbardziej. Ale lubie jak prezenty mają sens. I nie obrażam się za odkurzacze, tostery, lodówki pod jednym warunkiem, że to jest właśnie to czego akurat potrzebuję. Mało powiedziane, stanowczo bardziej od jakiegoś kolejnego kurzołapa wolę kilka metrów płytek na podłogę do kibla albo umywalkę. Na moje ostatnie imieniny siostra sprezentowała mi wycieczkę do Aleksandrii. Byłam absolutnie zachwycona prezentem! nadal jestem. A w ogóle to ostatnio w moich rozmowach jakoś dużo tematów prezentowych, nie wiem kto sprowokował taki obrót sytuacji bo sezon prezentowy akurat specjalnie nie jest. I tak mi sie przypomniało jak kilka lat temu jedna moja koleżanka szła gdzieś na parapetówę i niosła komuś w prezencie zestaw do robienia sushi. Poprosiłam ją z całego serca żeby mi przypomniała żebym jej czasem przez przypadek nie zapraszała na żadną parapetówę ani prezentową okazję do siebie. Nawet nie dlatego że nie lubię sushi, chociaż rzeczywiście wolę jeść inne rzeczy, ale stanowczo wolę zapłacić te ileś złotych niż babrać się w robienie czegoś na czym się kompletnie nie znam, nie przepadam i z całą pewnością taki gadżet by mi się w domu tylko kurzył. Jedna moja koleżanka z pracy dzisiaj nam sie przyznała ze dostała w prezencie urodzinowym od szwagra akwarium do hodowania krewetek. Moja Droga Siostro gdyby mojemu szwagrowi przyszedł taki durny pomysł do głowy proszę zastrzel dziada na miejscu pomogę Ci ukryć zwłoki. Bo krewetki to ja a i owszem uwielbiam, w tesco sprzedają mrożone, wstępnie obgotowane i obrane. Jakby co to kupcie mi dwa kilogramy. Ale zabić Karola i Wacie i usmażyć na maśle i zjeść to już chyba lekka przesada. 
Ostatnio rozmawialiśmy też z M o prezentach, bo jego koleżanki nie lubią dostawać prezentów bez okazji, bo im sie od razu wydaje że ich mężczyźni coś przeskrobali... w zasadzie jest to jakieś wytłumaczenie. Ale ja tego nie kupuję. Bo bardzo przyjemnie jest dostać od kogoś wielki bukiet niezapowiedzianych tulipanów ale wydaje mi się że to oznacza cos wręcz przeciwnego, to że ktoś o mnie myślał. No i co za radoche te dziewczyny mają? a tu nie dość że radość to jeszcze można okazać wdzięczność...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz