poniedziałek, 1 października 2012

ciąg dalszy kuchni alternatywnej

Pewna posiadania połowy paczki ryżu arborio postanowiłam zrobić z niego użytek i uczynić risotto. Bez sprawdzania swojego stanu posiadania, bo przecież mam. Jak się okazało mój stan posiadania był przesadzony równie wielce jak moje zarobki według mojego pracodawcy i równie proporcjonalny w odniesieniu do potrzeb. Obleciałam okoliczne sklepy ale przecież to nie jest tajemnica że takie fanaberie to se mogę na zamówienie kupować (chociaż w jednym sklepie był ryż do sushi).
Niemniej jednak jak się baba uprze... Początki oozy risotto według Jamiego poczyniłam zgodnie z przepisem, potem jakoś nic w czasie pół godziny nie wyszło, bliżej godziny też nic wiele a i przepis uległ zmianie a na końcu domieszaniu mojej tajnej broni - domieszki naturalnego ryżu. Problem zrobił się później. Jak to juz wszystko wymieszałam, nawet pewnie jest jadalne chociaż o jakimś smaku innym niż alternatywny nie ma co wspominać to poczułam że jak cokolwiek zjem to chyba sie rozchoruję. I tą metodą mam pełen gar alternatywnego risotto na jutro do pracy.
Postanowiłam w ramach eksperymentów kulinarnych spróbować mleko z mlekomatu. Doszłam do wniosku że mlekomat to w sumie troche kradnie. Kazali zapłacić 3.20 za litr mleka do tego złotówkę za butelkę. Paragonu nie dali. Do butelki zmieściło się 0,9 litra mleka a reszta do butelki tej pani co za mną była w kolejce. Przyszłam do domu nakapałam kotom mleka i zainteresowanie było raczej średniomałe. Ciekawa jestem jakie będzie moje...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz