poniedziałek, 8 października 2012

dawaj kasę!

Wprowadzili chyba kilka lat temu taki nowy przedmiot w szkole nazywa sie wdż. Ostatnio o nim sporo pisali na różnych stronach internetowych. Tylko nie wiem dlaczego ten przedmiot głównie zajmuje się seksem. W mojej szkole a to było dawno była biologia i na biologii nauczycielka dość spokojnie wyjaśniała na czym polega zagadnienie zapobiegania ciąży. Potem na następnej lekcji mówiła o dziedziczeniu że jakby co do czego to pierwszy test na dziedziczenie grup krwi. Sprawa prosta i jedna lekcja wystarczy.
Przy okazji moich rozmów ostatnich z przyjaciółką o pieniądzach, kredytach i tego typu historiach na tle małżeńskich perypetii, jej oczywiście, bo przecież ja męża szczęśliwie nie mam, nagle mnie oświeciło. Ten cały wdż czyli wychowanie do życia w rodzinie to jakieś totalne nieporozumienie. Przecież seks którym wszystkie te jaśnie oświecone nauczycielki głónie sie zajmują stanowi w życiu rodzinnym tylko procent czasu. A pary i tak głównie sie nie rozwodzą przez jego brak tylko przez "różnicę charakterów" czyli chroniczny brak kasy głównie i stres tym spowodowany. I tak sobie myślę że te zajęcia są pomyślane po głupiemu. Dlaczego w szkołach na cudnym przedmiocie wychowanie do życia w rodzinie się nie uczy że jest coś takiego jak budżet domowy do budżetu domowego muszą się dokładać obie strony partnerskiego związku, jeżeli nie robią tego prosto czyli wrzucaja do wspólnej puli kasy po równo to układ minimalnie sie zmienia ale nadal cały haczyk tkwi w umowie między partnerami jak te kwestie rozwiązać. O tym że obowiazki trzeba dzielić a nie jedna strona ciągnie wózek a druga zamiast go pchać to się na nim jeszcze położy. O tym że gotowanie pranie prasowanie i wychowywanie dzieci to juz dzisiaj nie jest "babska" robota.
Zakładając że seks trwa godzinę i przy bardzo optymistycznym założeniu że czyni sie go codziennie to nadal jest 1/24 doby a pozostałe 23 godziny co?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz