poniedziałek, 8 października 2012

domowa ekonomia

Gryzie mnie ten temat pieniędzy. Osoby, które mnie znaja i wiedzą ile zarabiam i ile wydaję cały czas się zastanawiają jak to jest możliwe wogóle. Kilka lat temu zostałam w dość nieciekawej sytuacji finansowej i z górą rachunków do popłacenia. W dniu dzisiejszym jestem u progu zamieszkania we własnym domu. Nie, nie mam złudzeń, to wszystko dzięki rodzinie a w szczególności dzięki mojemu tacie, który ze stoickim spokojem krok po kroku przymuszał mnie do zrobienia projektu, zgłaszania w urzędzie, wybierania i zamawiania materiałów i jednocześnie płacił, doglądał i pilnował wszystkiego.
Tak czy inaczej nie mam co roku nowych butów na zimę ani kurtki, garderoby też nie wymieniam co sezon. Za to przesiedziałam sporo czasu przed telewizorem mojej mamy oglądając "maxed out", przeczytałam troche nudnej domowej ekonomii i z internetu wyszperałam mój najwiekszy finansowy skarb - budget planner. Po dwóch latach zmodyfikowałam go do tego stopnia że jest dla mnie niemalże idealny. Kasy nadal nie jest więcej ale kiedy mam to wszystko rozpisane to szczerze mi sie odechciewa chodzenia na zakupy.
Dawno dawno temu byłam na kawie z doradcą kredytowym. Jakoś między nami nie zaiskrzyło ale w ramach tego straconego czasu zaoszczędziłam sporo pieniędzy. A mianowicie kolega mnie oświecił że bank nie robi mi łaski pozwalając mi na wcześniejszą spłatę, tylko przepisy unijne mu tą uprzejmość narzucają. Jedna myśl do drugiej i tą metodą jestem osobą która jako kredytobiorca jest najczęściej widywanym kilentem banku w moim mieście. Co miesiąc karnie przychodzę podpisać dyspozycję na szybszą spłatę. Wyznaczyłam sobie stałą pulę pieniążków na ten cel i dreptam podpisać. Każda spłacona złotówka to ponad osiem groszy oszczędności rocznie razy ilość lat kredytu... Niby niewiele ale biorąc pod uwagę że co miesiąc chodzę i nadpłacam co miesiac było nie było większą kwotę to bank raczej mnie nie kocha... ale moje oszczędności bardzo. Ostatnio pani bankowa stwierdziła że gdyby miała kredyt to by robiła tak samo jak ja. No cóż ale ja jestem taka odważna że umówiłam sie z doradcą kredytowym...  

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz