poniedziałek, 15 października 2012

poniedziałek

1. zajść do sklepu zapytać co z moją reklamacją butów
2. napisać do panelowego co z moją reklamacją
3. wybrać listwy przypodłogowe
4. złożyć wniosek
5. odwieźć szkic konstrukcji stropu do konstruktora...
Lista na dziś, lista na tydzień, lista na życie... cały czas lista rzeczy do zrobienia. Krótka, długa, różna. Kiedyś przeczytałam takie porównanie że jakbyśmy mieli jechać z Nowego Jorku do Los Angeles i widzielibyśmy naraz całą drogę to nikt przy zdrowych zmysłach by sie w taką podróż nie wybierał widząc po drodze wszystkie wypadki, korki i zamieszania. Ale widząc tylko te 20 czy 50 metrów przed soba jesteśmy w stanie dojechać nawet i na sam koniec świata. Więc patrzę tylko na dziś, jutro i tylko na następny tydzień i da droga wydaje mi sie taka długa. Długa i boleśnie raniąca w stopy. Ale wstaję. Codziennie. I przygotowuję. Listę na dziś. Na jutro jeszcze nie. Na jutro to już byłoby za dużo.
Jestem zmęczona. Ta niepewność co z pracą jest bolesna i bardzo stresogenna. Podobno mój szef jest w kiepskiej formie. A jeżeli zdecyduje się odpocząć i do nas już nie wracać? co będzie? kto będzie następny? czy ktoś nas ochroni przed polityką? Co z pracą, której jest teraz tak mało? kogo z nas pożegnają a kogo zostawią i na jakich warunkach? Pytania kłębią mi się w głowie. Ciężko jest. Bardzo.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz