niedziela, 18 listopada 2012

ale jestem dziana!

Miałam już coś na ten temat napisać wczoraj, ale się nie poskładało. Dzisiaj za to temat wrócił jak bumerang i nie wiem czy mam się śmiać czy zapłakać głośno.
Wczoraj zawiozłam mamę na zakupy i na parkingu przed supermarketem zaczepiły mnie dwie małe cyganki. Nie cierpię żebractwa, złodziejstwa i krętactwa i chytrości za 5 złotych. Wkurzyłam się i powiedziałam swoje że ja na pieniądze ciężko pracuję. Moja matka cyganiątka zagadała a mnie opieprzyła że jak ja mogłam im czegoś głupiego nie powiedzieć tylko na nie buczę a one mi w nagrodę samochód porysują. Samochód przestawiłam i poinformowałam ochronę sklepu o tym że jestem nagabywana na parkingu i niech coś z tym procederem zrobią. 
Zaprosiłam na dzisiaj gości. W ramach przygotowań umyłam podłogę i cichaczem do mojej tajnej dziurki do wylewania brudnej wody sie wychylam, nikogo nie widać, bo przecież w niedzielę na wsi myć podłogi to nie wypada, ledwo co wylałam, nie zdążyłam jeszcze wiadra schować a tam 
- dzień dobry pożyczy mi pani 50 złotych bo chora jestem? 
Nosz &^*(%&^$ mać. Człowiek tu się stara żeby go nikt nie widział a tu się zawsze taka łazęga przypałęta. Co ciekawsze spojrzałam na tą panią i stwierdziłam że jak na taką co musi pieniądze pożyczać to nie dość że elegancko ubrana to jeszcze jakoś podejrzanie sprawnie szła jak na chorą. Pomijam ten drobny szczegół że po raz pierwszy w życiu na oczy tą kobietę widziałam. 
M stwierdził że widać wyglądam na bogatą, ja podejrzewam że wyglądam również na naiwną skoro wszelkiego rodzaju cwaniaki akurat chcą do mnie przychodzić po pieniądze. Nie wiem kim była ta kobieta, pierwszy raz w życiu ja na oczy widziałam. Dlaczego mam pożyczać pieniądze obcemu? Dlaczego mam się narażać na dyskomfort odmowy? dlaczego mam wspierać wszelkiej maści żebraków kiedy gdyby poszli do pracy to by zarobili swoje pieniądze? Mnie się nikt nie pyta czy mi się chce rano wstać. Bank mnie nie pyta czy mam za co zapłacić ratę, a koty nie pytają czy mam za co im dać do michy, a tym bardziej mój samochód nie pyta czy mam za co wlać do baku. Ja po prostu muszę mieć.


No i poczyniłam jeszcze jedno odkrycie w mojej pralni dzisiaj. Jeszcze jedną żarówkę 100W, którą zmieniłam przy akcji wymiany żarówek. Czyli już 965W. Ciarki mnie po plecach przeszły jak to zobaczyłam. Nawet liczyć mi sie nie chce.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz