środa, 7 listopada 2012

przewrócone w głowie

Przyszedł stolarz i mi poprzewracał w głowie. Miałam tak ładnie już wszystko poukładane. Kolorami, fasonami, teksturami i dał mi do myślenia. Że może to nie tak a inaczej? Że tak sie nie da, że tak będzie źle, nierówno a tak to śmak i oczywiście zaburzył mi porządek rzeczy. W mojej kuchni. Moje kolory, mój spokój, moją pozorną nudę. Wracam do swojego ustalonego porządku powoli, ale z pewnymi nowymi pomysłami, przemysleniami. Trzeba wybrać kolory mebli. Do oszałamiających płytek w kolorze oceanu i szarych lśniących płytek mojej roboty. Tak sobie myślę że to dobre skojarzenie. Ocean, głęboki odcień granatowej zieleni, szare mokre kamienie połyskujące w zachodzącym słońcu, żółtawy piasek pod nogami. Brakuje mi tylko drewna przeżartego od soli wyrzuconego na brzeg. Usiłuję sobie przypomnieć co jeszcze widać siedząc na brzegu oceanu i patrząc na zachodzące słońce... Tego koloru mi brakuje. Tej faktury. Pamięć płata mi figle.
Chleb sodowy z serem. To mi przychodzi do głowy. Ale zupełnie nie o to chodzi... jaki kolor ma fala rozbijana o brzeg oceanu?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz