piątek, 2 listopada 2012

stanikowy zawrót głowy

O jak ja kocham staniki! I wszystko przez Makłowicza! no dobra co ma aktoro-kucharz do staników? no pozornie niby nic. Ale tylko pozornie. W 2009 roku blogiem roku została stanikomania. A ja akurat na zakupie byłam... kategoria "moje zainteresowania i pasje". I w końcu się dowiedzieliśmy czym poza graniem i gotowaniem pasjonuje się pan Makłowicz. I fajnie. To mu dodaje człowieczeństwa, skoro mu się nawet jedzenie nie przypala i przepuszcza pieszych na przejściu (jestem tego żywym dowodem).
Drążyłam temat parę dni, zmierzyłam się zgodnie ze wskazówkami podanymi na stanikowych stronach i wyskoczył mi rozmiar. Nie powiem oczy mi wyszły z orbit. Bo po pierwsze taki rozmiar NIE ISTNIEJE. Poza tym gdzie ten internet u mnie tyle cycków znajdzie żeby takie wielkie miski wypchać?!? Ale nie dałam za wygraną, pogrzebałam w internecie i znalazłam że w moim mieście znajduje się taki sklepik z brafitterką na wyposażeniu. Poszłam. Zima była, w sklepiku zimno jak jasna cholera a przecież zimno = niefajnie. Powiedziałam pani co odkryłam, ona zaczęła się śmiać. Finalnie okazało się że w moim internecie prawdę pisali! Wyszłam w staniku. Nie no nie w staniku. W biustonoszu. Nie powiem ale pół drogi macałam sie po piersiach. Gdzie one sie ukrywały przez te wszystkie lata!
W domu szybko zrzuciłam większość ciuchów i stałam przed lustrem i gapiłam się i macałam, żeby sprawdzić czy to aby napewno jest moje ciało. Zadzwoniłam do siostry i posłałam ją do pani B. Nie pamiętam co mówiła, ale ona też maniakalnie kupuje staniki. I mama też. I moje kolejne koleżanki zarażone przeze mnie manią posiadania...
I tak sobie myslę trzebaby sie znowu wybrać na łowy... albo chociaż do pani B. żeby wszystko znowu na nowo pomierzyć.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz