niedziela, 25 listopada 2012

co to się człowiek nie dowie...

Pod moją nieobecność zawitują do mojej wsiowej posiadłości goście. Goście maści wszelakiej bądź to umówieni, bądź z łapanki zorganizowani do przewożenia różnych towarów. Tak czy inaczej ostatnio przy mojej błogiej nieświadomości zawitała do mnie moja siostra ze szwagrem, przywożąc jakieś części moich ruchomości, żeby teraz tu troche narobiły domowego klimatu. Ponoć usiedli przy kawie i zaczęli sie rozglądać i nagle mój kredens co to go dostałam od M im się zwidział, a nade wszystko ceramiczne gałki do niego, moje marokańskie lampy ponoć również i jeszcze jakieś detale zwiezione ze świata wszelkimi możliwymi kanałami żeby tworzyć klimat. Nawet mieli jakieś pomysły żeby to czy tamto sobie zabrać do siebie ale na szczęście wybiła im to z głowy matka. I tą metodą dowiedziałam się że moja siostra po pierwsze mnei jednak odwiedza, taki mały detal że akuratnio pod moja nieobecność a po drugie cokolwiek co tworzy mój dom jej sie podoba a to rzadki przypadek...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz