czwartek, 26 stycznia 2012

bylejakość

Mam takiego kolegę, znamy sie od kilku lat. Mieszka za granicą. Fajny chłopak, ale jakoś nie dojrzał. Straszny z niego podrywacz i od kiedy sie znamy (3 lata) miał już chyba jakieś drobne relacje z koło 50 dziewczynami, po 2-3 w tym samym czasie. Gadaliśmy ileś razy na ten temat, bo chyba jestem jedną z niewielu osób które szczerze go lubią a on szczerze mi zawsze mówi że sam pomysł nawet flirtowania ze mną wydaje mu sie obrzydliwy, bo wszystko o nim wiem. No wiem. Też bym z nim nie flirtowała ale z zupełnie innych powodów. Ale pomijając kwestię jego życia erotycznego dość bujnego i niehigienicznego to mam wrażenie że strasznie zdziadzieliśmy jako ludzie w kwestii jakości relacji. Ludzie chodzą do łóżka ze sobą nawet nie próbując sie poznać. Bez rozmawiania, bez wspólnej kawy, bez spacerów po parku, opowieści o filmach albo literaturze. Byle jak, byle gdzie, z byle kim. Byle szybko. I mam wrażenie że te dziewczyny to może nawet i fajne by były ale już po 3 przestałam zapamiętywać ich imiona. Bo po co? za dwa tygodnie będzie nowy komplet do pamietania. Teraz ruda, potem blondie, sąsiadka, niunia albo inna "sikorka". A w międzyczasie dwie inne. I regularny stan "zakochania" a teraz chwilowo stan znużenia bez zakochiwania. I kilka następnych. Zawsze o pytam po co mu to. Czy nie fajniej jest już spotykać się z jedną osobą poznać ją, polubić, dopiero potem odkrywać siebie wzajemnie? dać poznać siebie. Przecież tyle jest sposobów na poznawanie drugiego człowieka! A może to ja jestem jakaś archaiczna? może to ja lubię po prostu wiedzieć z kim mam do czynienia? Czasem sobie myślę że przecież nie ma nic piękniejszego niż obudzic sie rano obok człowieka, którego sie już zna, obserwować jak spokojnie oddycha, jak pracują mięśnie tej osoby kiedy się przeciąga. Jest w tym jakaś czułość. A tak? co rano sie zastanawiać jak ten ktoś ma na imię i o której sobie pójdzie w cholerę? czy będzie wyższa konieczność wypicia z nim porannej kawy? przecież gdyby był stałym bywalcem to by wiedział że rano najbardziej lubię jak sie ze mną nie rozmawia...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz