sobota, 28 stycznia 2012

rachunki

Siostra moja zdradziła mi tajemnicę. Wczoraj. Że można internet odliczyc od podatku, niezależnie od tego gdzie się mieszka. No i poszukuję. Faktur. Wiadomo że jestem bałaganiarą i te faktury mam. Znaczy te od lipca znalazłam, a wcześniejsze gdzieś wsiąkły. Tyle że ja za cholerę nie pamiętam czy je wyrzucałam, czy nie. Znalazłam piękny komplecik z 2009 roku, kiedy sie okazało ze można sobie te faktury wsadzić między bajki bo internet a i owszem odlicza sie, ale tylko w miejscu zamieszkania. A ja mieszkam w innym miejscu niż mieszkam. Komplecik lekko wybrakowany z 2010 roku też znalazłam. Ale z 2011? no od lipca. A od stycznia do czerwca dupa blada. Ni ma. No i czeka mię siostrzana pogawędka o odpowiedzialnosci. Albo o bałaganie. Bo przeciez wypełnienie tego kwita podatkowego to dla mnie lekko za wiele. Ale co ja znalazłam przy okazji! protokół wymiany gazomierza normalnie z 2010 roku. Z sierpnia. Skrócony opis jak działa oyster card i dwa dzienniki budowy. Materiały z 4 szkoleń i wezwanie do uzupełnienia jakiegos wniosku, o którym zdążyłam juz zapomnieć że go składałam. A moje faktury za internet? chyba na piwo poszły.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz