wtorek, 31 stycznia 2012

moda na odchudzanie

I znowu, kolejna ofiara skrajnego wychudzenia zmarła. Utalentowana lekarka. Na końcu życia ważyła 24 kilogramy. Nie wiem ile razy będę jeszcze o tym pisać, nie wiem ile razy jeszcze zwrócę na to uwagę, nie wiem ile razy jeszcze będę się denerwować na to jak społeczeństwo robi dziewczynom papkę z mózgu promując jakieś wychudzone niewiadomoco i stawiajac za wzór kobiecości. Z drugiej strony sama na siebie sie irytuję że we własnej głowie się temu poddaję. Spotkałam dzisiaj koleżankę z ogólniaka. Wyszła za mąż za chłopaka z naszej klasy. W zasadzie nic sie nie zmieniło tylko przytyła. Ja w sumie też przytyłam tylko przy moim wzroście tak bardzo tego nie widać. No i proporcje mam jakieś bardziej wyważone. Pomyślałam sobie złośliwie że mogła sie fajniej ubrać, ale dodupałam się w tym moim rozumku że jak jest -14 stopni to ważniejsze nad "fajniej" jest "cieplej". I tak mi sie głupio zrobiło. Bo jestem nie fair. Bo w sumie co mnie to obchodzi? Bo jakie mam powody do tego żeby się z nią porównywać w jakikolwiek sposób? W zasadzie to nawet nie chcę myśleć co ona sobie o mnie pomyślała! Potem widziałam się z jedną moją koleżanką ze studiów. Ależ ona jest chudzieńka. Ze stresów. Tak mi głupio ją nawet przytulić na dowidzenia bo się czuję monstrualnie wielka.
Ostatnio jeden z moich znajomych - tych lobbujących na rzecz kobiecych kobiet przesłał mi porównanie zdjęć Nigelli Lawson i Gilian McKeith - specjalistki od odchudzania. Stanowczo chciałabym w wieku Nigelli wyglądać tak jak ona! No i artykuł o modelkach XXL też mi przysłał - otóż modelka XXL według tego tworu to pani w rozmiarze 6-12 czyli po polsku 34-42. Załamałam się. Ale przy takich punktach odniesienia, to nie mamy szans doczekać się dnia kiedy przestaną się pojawiać takie artykuły jak dzisiaj "kolejna ofiara anoreksji - miała 24 kg".

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz