czwartek, 16 lutego 2012

czytanie przynosi szkody...

Wlazłam dzisiaj na jednego bloga i kopara mię opadła. Dziewczyna - z tekstu studentka - mająca w planie karierę przedszkolanki jedzie na ludzi, którzy nie mają dzieci. Zaczyna się niewinnie, że chciałaby przeczytać jakąś książkę z fabułą i wynienia sagę o ludziach lodu na pierwszym miejscu bo sie o filozofii i psychologii i pedagogice już naczytała. A potem jest już tylko gorzej. A jednak - możliwe. No i nadaje o singlach jakby miała o tym jakiekolwiek pojęcie o tym jak to ludziom sie nie chce dzieci rodzić. I o tym że nie będzie ich miał kto na starość utrzymywać. Włosy mi sie na głowie zjeżyły czego oni na tych uczelniach teraz uczą. I to pedagogów! Pomijam drobny szczegół że sama nadużywam wyraz dupa, ale już wszyscy przywykli, nie jestem pedagogiem, nie mam dzieci i mi wolno, ale ta jedzie łaciną kuchenną gorzej jak robotnik budowlany. I nadaje o tym dziewcze jak to singlom sie nie chce, jak się schodzą i rozstają i leniwi są a kobiety maja za wysokie wymagania. Pokiwałam głową i uznałam pożyjemy - zobaczymy. Bo mi też sie wydawało jak miałam dwadzieścia lat że świat jest biało czarny. Jak mam ponad 30 to raczej tej czerni i bieli to za bardzo nie widuję, ale skalę szarości to aż nadto. To nie jest tak że do życia wybieramy dwoje dowolnie wybranych ludzi każemy im się rozmnażać i dręczyć ze sobą do usranej śmierci. Tak to nie działa. Dziewczę nadaje i nadaje o karierach o pieniądzach a wyziera spod tego ciepłe bezpieczeństwo pieniazków rodziców. Takim naiwnym osobom życzę bezproblemowego życia i zaludniania świata a innym rozsądku w podejmowaniu ważnych decyzji, bo ja bym chciała żeby moje ewentualne dzieci miały buty na zimę i obiad w domu zapewniony i parę kochających rodziców. A w przedszkolu normalnych nauczycieli.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz