poniedziałek, 6 lutego 2012

dzieci śmieci...

Nie znam sie na dzieciach. Nie jestem matką. Nawet nie umiem sie zdecydować czy je lubię. No po prostu są. Ale wkurza mnie. Marnotrawienie mnie wkurza. Manrnotrawienie dzieci. Dawno dawno temu byłam na plenerze malarskim na krakowskim Kazimierzu. Czteroletnie dzieci waliły taką łaciną kuchenną, że pomimo szczerych czasem chęci nie umiem sama czegoś takiego wymyślić w takich zestawieniach. Brudne, bezczelne bachory. I podejrzewam że strasznie nieszczęśliwe. Mam koleżanki, które chcą mieć dzieci a nie mogą. Z takich czy innych powodów. Jedna mi kiedyś powiedziała że ona gdyby dopuściła tą myśl do siebie że chce mieć dziecko a nie moze to by sie załamała. Mam koleżanki które przy kolejnych próbach utrzymania ciąży poroniły po kilka razy. I cholernie tego wszystkiego nie rozumiem. Nie dałam się wciągnąć w to całe halo na punkcie zaginiętego dziecka, okazało się że martwego, przez bardzo długo. Na szanownego detektywa mam ciężką alergię a jak dzisiaj wyczytałam w necie że będzie się ubiegał o nagrodę w sprawie to mnie śmiech pusty ogarnął. Przeczytałam dzisiaj jakiś artykuł bo z jakiegoś niewyjaśnionego powodu chciałam być na bieżąco z tym o czym sie teraz rozmawia. I nie rozumiem. Nie rozumiem tego wszystkiego. Kobieta narobi medialnego hałasu że ją napadli, dziecko ukradli, płacze w telewizji a potem idzie sobie spokojnie do kina. Na horror.
Nie mam dzieci. Nie dlatego że nie było okazji. Świadomie nie mam dzieci. Dlatego że zawsze uważałam że muszą mieć dobrego ojca. I dlatego że nie jestem gotowa. Dlatego że ratując kota albo psa mam szansę dać komuś dobre życie albo chociaż przyzwoity byt, opiekę, towarzystwo. Ale to życie juz istnieje. A decydując sie na dziecko nie można sie zdawać na to że jakoś to będzie. Wiele osób jest oburzonych kiedy mówię że przez przypadek to sie dzieci rodzą, ale mam to gdzieś. Bo mam rację. Bo właśnie to widać było przez ostatnich ileś dni wszędzie, w necie w radio w telewizji. Że ktoś niegotowy do roli musiał sie w nią wcielić. I nie mnie jest oceniać czy dziecko żyło czy nie żyło, czy był to przypadek, morderstwo czy cokolwiek innego. Ale w takich chwilach cieszę się ze swoich wyborów życiowych w tej kwestii. Bo na wszystko jest pora w odpowiednim momencie. A dziecka szkoda, bo gdzieś na świecie jest rodzina, która desperacko pragnie miec dziecko i nie może.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz