środa, 8 lutego 2012

jak zepsuć całkiem dobry gulasz drobiowy...

...czyli szkoła gotowania prosto z krainy ignorancji.
Mam gulasz kurczęco-indyczy co to mi go mama zrobiła w zeszłym tygodniu i on sobie tak leżał w zamrażarce i nikomu nie przeszkadzał. Ale w mojej głowie powstała idea gotowania. Eintopf, najlepiej na dzis i na jutro do pracy, bo przecież zimno jest i kto by z roboty w taką pogodę wychodził. Nawet psa bym na taki mróz nie wywaliła (to nic że mój pies taki durny że sam chce nawet w taką pogodę po polu latać). Więc wzięłam ziemniaki, całe 3 sztuki pokroiłam w kostkę i obgotowałam. Wylałam wodę z ziemniaków (uznałam że tak bedzie lepiej) i wrzuciłam groszek z puszki i dwie poplasterkowane marchewki i mrożony gulasz. Dolałam troche wody i zobaczymy co sie stanie. 
A w międzyczasie zachciało mi sie być dobrą gospodynią domową bo wczoraj przeczytałam gdzieś w necie że jak jest taki mróz to matki wywalają misie. Na pole żeby się roztoczom zrobiło mniej komfortowo i się wyniosły do sąsiada chyba. W zasadzie to nagłówek był taki "matki masowo wyrzucają pluszaki", no to chciałam poczytać co to znowu za afera z toksycznymi zabawkami. A tu tylko taki news. No to korzystam. Moja pościel się klimatyzuje na balkonie. W ramach pomysłu postanowiłam odkurzyc mój materac. No jak już jestem idealną panią domu to co se będę żałować. To był kretyński pomysł, bo ledwo udało mi sie ubrać prześcieradło na środku mojego królewskiego łoża leżała już Majka z lubościa się przeciągając. I mam takie wrażenie że każdy koci włos woła do mnie "hallo! I'm back!" Ale przynajmniej nie musiałam długo czekać aż moja zupa gulaszowa sie ugotuje bo doprawiłam ją słodką papryką i normalnie jest dobra.
Jeszcze trochę i medal dostanę że sobie tak świetnie radzę z prowadzeniam domu.  

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz