czwartek, 2 lutego 2012

Przychodzi baba do przychodni...

Poszłam po wyniki moich badań i zaświadczenie że mój pracodawca mógłby mnie uznać za przydatną do pracy, ponoć zdolną ale z tym bym nie przesadzała. Usiadłam dobie grzecznie w koridorku, zwanym szumnie poczekalnią a tu wpada taki nażelowany po łysince wielki facet.
- pani też tu?
- no widzi pan
- pani na kierowce?
Spojrzałam na pana z przestrachem, no bo co równouprawnienie mamy, prawo jazdy mi dali to i używam. W konfrontacje nie wchodzę, w szczególności z takimi wielkimi chłopami. Pokiwałam głową, zasugerowałam grzecznie że może zacznie sobie od jakichś innych badań, a ten mruknął:
- a to k... złodzieje na ch... mi okulista do pracy!
- a dlaczego sie pan tak denerwuje? - usiłowałam troche załagodzić
- bo ja prosze pani 520 godzin w miesiącu pracuje a te ch... mi każą do okulisty chodzić! - i wyjmuje facet prawo jazdy z wbitymi ważnymi badaniami okulisty i podtyka mi pod nos. Pokiwałam głową ze współczuciem i sie zamkłam. Wróciłam do domu i dla odstresowania poszłam do komputera na zakupy. W koncu nic tak kobiecie nie robi dobrze na nerwy jak nowa bielizna...
Acha no i sprawdziłam 520 godzin to prawie 22 dni czyli teoretycznie da sie tyle pracować w jednym miesiacu, ale na sam widok takiego kolesia to powinnam 3 razy tyle zarabiać żeby na bieliznę zarobić.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz