wtorek, 7 lutego 2012

na starość chodzić za rączkę

Coś mnie zaciekawiło. Kilka dni temu Maire powiedziała mi że przy wyborze męża decydowała sie na takiego, z którym na starość będzie mogła chodzić za rękę i wyglądać jak amerykańscy emeryci (z reklamy). Rzeczywiście, znam męża Maire i stanowczo będą mogli chodzić za rękę, trzeba im tylko będzie nowego psa (czarno-białego w łaty, który i tak nie zastąpi Osiołka), kaszkiet dla B i gumofilce. I tam gdzie mieszkają, ona art deco a on dżentelmen z niebanalnym poczuciem humoru, pospacerują drogą wzdłuż lasu i wzdłuż stadniny. Łatwo sobie to wyobrazić :) z tym że będą raczej wyglądać jak emeryci na brytyjskiej wsi...
Trochę trudniej sobie wyobrazić siebie w tej sytuacji. Bo podejrzewam że na starość mogę wyglądać podobnie do Helen Mirren (no dobra chciałabym) i wolałabym żeby on nie wyglądał jak jej brodaty mąż. Podobno jeżeli sie czegoś pragnie to to przychodzi. Zgodnie z prawem przyciągania. Prawem modlitwy, jakkolwiek to zwać. Prawo przyciągania mówi też o tym żeby dokładnie wiedzieć czego się chce. Fascynujące. Muszę to przemyśleć. Póki co koncepcja trzymania się za ręce bardzo mi się podoba. Prawie tak bardzo jak idea wyglądania jak Helen Mirren i wspólnej herbaty przy moim wymarzonym kuchennym stole z moich upatrzonych wymarzonych filiżanek, albo budzenie się z uśmiechem na ustach bo na wyciągnięcie ręki jest ktoś komu warto poświęcić całe życie a nie tylko trzy lata. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz