poniedziałek, 20 lutego 2012

a jednak

Prowadzę burdel. Nie wiedziałam. Nikt pewnie nie wiedział. Oprócz mojej sąsiadki z góry. Bo ona wie. Tata przywiózł mnie z pracy. Nawet własnym samochodem mnie przywiózł. Sąsiadka akurat wyrzucała śmieci, kiedy podjechaliśmy, pocałowałam tatę w policzek i normalnie aż mnie odwróciło jak zauważyłam kątem oka jak sąsiadka sie pochyla i gapi w boczne okno samochodu. Tak, wiem że ta baba mnie nie cierpi, w zasadzie mam to gdzieś. Wysiadłam i oczywiście jak to ja zazwyczaj głośno i wyraźnie powiedziałam jej DZIEŃ DOBRY. Nawet nie odpowiedziała, za to jedna dziewczyna, która akurat stała przed drzwiami odpowiedziała (obca jakaś a dzień dobry umie odpowiedzieć). W sumie muszę się kiepsko prowadzić, ostatnio nic tylko biegam w ta i z powrotem do samochodu i wyjeżdżam i nie ma mnie całymi dniami i nocami. Dniami to jeszcze pół biedy ale nocami?!? A tej poprzedniej nocy to wróciłam o północy to chyba się mój romans skończył. No ale teraz juz będę. Obiecuję. Będę karnie spała we własnym łóżku (to nic że przed ostatni tydzień też karnie spałam we własnym łóżku bo akuratnio tak sie składa że mam dwa, jedno u siebie a drugie u rodziców). A jutro wyjeżdżam z domu przed 7 rano i to znowu z jakimś innym a nie z tym co to mnie rano zazwyczaj zabiera. 
Ale jest w tym jedno pocieszenie, bo to nie jest byle jaki burdel tylko luksusowy, w kółko ci sami ludzie przychodzą.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz