piątek, 3 lutego 2012

Warszawa vs. reszta świata

Moja babcia nie ma w domu wody. Woda zamarzła. No przy prawie -30 trudno się dziwić że woda zamarza, szczególnie że babcia mieszka sama z wielkim psem i nie zużywają aż tyle wody żeby był ciągły przepływ a przyłącze dość długie bo z 70metrów. W sąsiednim domu mieszkają moi rodzice, którzy wodę mają i w wiaderkach babci noszą żeby dała radę sobie ugotować i porobic co tam sobie potrzebuje, a umyć może przyjść sie do nich. Babcia jest bardzo niezależna i wkurza ją jak jej się ktos po domu rządzi. Po tym jak już jej ta woda zamarzła zadzwoniliśmy po pogotowie wodociągowe ale usterki na 70metrach przyłącza przy takiej temperaturze ustalić sie za bardzo nie da, więc trzeba poczekać aż sie troche ociepli i sobie radzić. No i byłoby nic, ale babcia wczoraj rozmawiajac ze swoją synową - przyjezdną warszawianką powiedziała jej że wody nie ma wodociągowej bo zamarzła. Syn babci - a brat mojej mamy - farbowany warszawiak jak się o tym dowiedział narobił hałasu że babcia jest odcięta od świata i zmusił swoją zone żeby zadzwoniła do gminy. Szanowna żona zadzwoniła do gminy i połączyli ją aż z samym wójtem (nawiasem mówiąc funta kłaków niewartym ex policjantem, co do policji sie za bardzo nie nadawał wiec wziął się do polityki i póki był w gminnej opozycji to jeszcze jakos było, a teraz no cóż jest jak jest). Wójt powiadomił że zajmie sie sprawą osobiście. No i sie zajął. Przysłał pogotowie wodociągowe. Panowie przyjechali, po czym pokiwali głowami i powiedzieli że muszą jechać na regeneracyjna zupe bo zimno. I pojechali. Wrócili za dwie godziny. Z dwoma baniakami wody. I powiedzieli że wrócą jak naprawią dmuchawę co rozgrzewania rur, albo jak sie cieplej zrobi. Nie ma to jak załatwić sprawę po warszawsku. 
Ledwo pojechali babcia odziała się w odzież wyjściową i przydreptała do mojej mamy na kawę i obiadek. Jak ją zapytałam jak się jej w tym odcięciu od świata żyje to byłaby się ze śmiechu udławiła. 
No bo proszę Państwa my tu na południu kraju sobie radzimy bez świata. Bez Warszawy sobie też radzimy. Jak umiemy. Odcięcie od Warszawy nawet nam sprzyja. Po czym obejrzawszy ten odcięty od świata kawałek Polski wsiadłam w samochód i przyzwoicie odśnieżoną drogą przyjechałam do domu. Gadając przez telefon, z moim ojcem, równie odcietym od świata jak i ja.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz