czwartek, 9 lutego 2012

projektowanie...

Jak se pościelisz tak sie wyśpisz. Jak se zaprojektujesz tak se pochodzisz. No i dupa. Mam wrażenie że sprawiedliwość dziejowa mnie musi zawsze dopaść. Na studiach miałam zawsze problemy z przemysłówką. Nie z tego powodu że była w jakiś sposób trudna, tylko trzeba sie było strasznie orobić a ja nie cierpiałam chodzić na te zajęcia. No i co? w praktyce mojej zawodowej projektowałam tylko i wyłącznie przemysłówkę przez pierwsze trzy lata pracy. Potem przyszła pora na mieszkaniówkę, która również nie cieszyła sie moim poważaniem w czasie studiów i od tamtej pory klepie przebudowy albo budowy jednorodzinek. Na zajęciach z procesu inwestycyjnego czytaliśmy z kolegą w ostatniej ławce komiksy. Nie chcę mówić czym sie teraz zajmuję. A dyplom robiłam z krajobrazu i do tej pory zaprojektowałam tylko jeden ogród w życiu - własny i jeden park, który i tak spieprzyli w wykonawstwie. No i tak samo jest ze schodami. Nie przypominam sobie żebym kiedykolwiek w czasie studiów zajmowała się schodami. Ani jeden maluteńki raziczek. Takie proste nie ma problemu ale jakieś bardziej skomplikowane to odsyłałam wszystko do któregoś ze współpracowników i niech sie martwi. No ale życie jest sprawiedliwe. I otóż witajcie moje piękne zasady projektowania schodów zabiegowych, o niczym innym nie marzyłam całe życie tylko o tym żeby was nie poznać.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz